Jako blogujący tata, o którym piszą w internecie, nie mogłem tak zwyczajnie przejść obok, musiałem pomóc. Postanowiłem zrobić zakupy żonie, która piękną będąc i zdolną zarazem na produkty czekała, aby ziemniaczaną zapiekankę i barszcz czerwony przygotować. Pamiętam tę ciszę, padał śnieg, zegar skończył bić osiemnastą, sąsiad za ścianą rzekł do ukochanej "pierdo*lę, nie otworzę tych ogórków, zjesz groch z marchewką", gołąb przymarzł do parapetu i kiwał się głucho za oknem. Właśnie wtedy dostałem to zlecenie.
Czytaj dalej >>
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą