Nie mamy wielkiego wypływu na to, jak postrzegają nas inni; naszym wyróżnikiem może stać się coś, czego wcale nie braliśmy pod uwagę. Doklejenie etykietki nie różni się zasadniczo od narobienia na głowę przez gołębia; w końcu i tak dowiemy się o tym jako ostatni. Z kolei świadomi tego faktu często udajemy, że nic się stało; żyjemy jak w
realizmie magicznym, gdzie nawet największa porażka jest tak pięknie opisana, że sami z chęcią nałożylibyśmy sobie baranie czapy, byle tylko ktoś to zauważył. Zwykle jednak swoje atrybuty nabywamy w sposób nieco mniej kontrolowany.
Czytaj dalej >>
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą