Wsiadając do windy i naciskając guzik, zastanawiam się zawsze: ruszy, czy też nie ruszy po zamknięciu drzwi. Otóż czasem nie rusza; kilka podskoków zwykle pomaga zaznaczyć moją obecność. Inwersja nieznośnej lekkości bytu i ociężałości umysłu jest mi właściwa, zwłaszcza w towarzystwie, choć po dwóch drinkach zarówno ważę więcej, jak też umysł nabiera cech ulotnych. Co tak naprawdę ciągnie nas w dół, a co unosi, to jak się okazuje problem nie tylko Kundery.
Czytaj dalej >>
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą