Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Kim-Lan is dead?

21 450  
6   21  
Klikaj śmiało!Uważny czytelnik tej serii zaniepokojony jest z pewnością przygodą mistrza Kim-Lana z drzewem. Czyżby mistrz zginął? Skądże znowu! W nowym odcinku Kim-Lan walczy z drzewem i bije się z myślami.

Zdarzyło się, iż podczas dociekania tajemnic wszechświata spotkał Kim-Lana przykry wypadek. Przywaliło go bowiem padające drzewo - cedr najpotężniejszy w całej prowincji. Nie tracił jednak Mistrz nadziei na ratunek. Słusznie czynił, gdyż w dzień wypadku przechodził w pobliżu jego uczeń - Li-Du. Ujrzawszy jednak Mistrza w przykrym położeniu zelżył go następującymi słowy:
- Oto i padł wielki Kim-Lan! Pięć lat mnie uczyłeś stylu Rzygającego Bociana! I co?! I NIC! Wiem tyle samo co na początku, a twe ćwiczenia wypędzają mi resztki rozumu z głowy!
- Zawsze byłeś mierny, Li-Du! - odparł przebiegle Kim-Lan. - Założę się z tobą, że nawet pnia który mnie przygniata nie dałbyś rady przepołowić ręką!
Napięły się żyły na szyi Li-Du i pot wystąpił mu na czoło. Nie mógł puścić płazem tej zniewagi, zaraz więc wzniósł rękę do ciosu. Z potworną siłą uderzył w drzewo, przy czym zwichnął sobie nadgarstek i połamał trzy palce. Pień natomiast pozostał nienaruszony.
- Wygrałem! - pomyślał z satysfakcją Kim-Lan.


* * * * *


Leżąc drugi dzień pod cedrem począł Kim-Lan przypominać sobie swoje przeróżne fortele. Za najlepszy spośród nich poczytywał sobie walkę ze strasznym Hoang-Sonem.
Było to latem, gdy wysokie trawy szumiały targane silnymi wiatrami.
Hoang-Son bez wysiłku obracał wniwecz ataki Mistrza. Kim-Lan słabł z każdą chwilą i porażka wydawała się nieunikniona. Nadludzkim wysiłkiem złapał jednak oddech i wyrzekł magiczne słowa:
- Hoang-Son, jestem twoim ojcem!
Wówczas jego wróg padł na kolana i we łzach utopił swój straszliwy gniew. Kim-Lan nie miał pojęcia, czemu stary trick z amerykańskich filmów zawsze działa.

* * * * *


Trzeci dzień leżał Mistrz Kim-Lan przywalony drzewem, lecz ratunek znikąd nie nadchodził. Począł tedy szykować się na rychłą śmierć i opuszczenie swej cielesnej powłoki. Nagle jednak ostatnie przebłyski świadomości podsunęły mu rozwiązanie. Resztkami sił wygrzebał Kim - Lan małe zawiniątko, które jego nauczyciel dał mu w młodości.
- Pamiętaj, młodzieńcze, że kryją się tu czary zdolne wybawić cię z najgorszej opresji - mówił przed laty stary Gin-Seng.
Wspomniawszy te słowa, wepchnął Mistrz zawiniątko w niewielkie zagłębienie pnia. Zaraz też drzewo z trzaskiem podniosło się do pionu, a co więcej błyskawicznie obrodziło szyszkami.
- Uratowany! - westchnął Kim-Lan.
Istotnie - Viagra nieraz czyniła cuda.


Jeszcze starsze historie...


Oglądany: 21450x | Komentarzy: 21 | Okejek: 6 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało