Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Bo oszukiwać trzeba umieć – krótka historia efektów specjalnych

73 563  
242   23  
Dziś wiemy, że green screen (lub zamiennie blue screen) to atrybut, bez którego nie może się obejść żaden film lub serial. Wszak znacznie taniej jest zrobić komputerowo 100-tysięczną armię niż zatrudniać do tego całą rzeszę statystów. Ale czy green screen to stosunkowo nowy wynalazek?

Wykorzystywanie zielonego ekranu jako tła może i nie jest samo w sobie procederem starym, ale cały proces wykluczania koloru jest już bardzo stary. A dokładniej tak stary jak film. Jednym z pionierów kluczowania był francuski iluzjonista Georges Méliès. W jego filmie pt. Cztery głowy są lepsze niż jedna możemy zobaczyć efekt działania, który dziś nazywamy ogółem green screenem lub wielokrotną ekspozycją.


Jednak Méliès nie użył zielonego ekranu, nie miałoby to większego sensu, gdyż zielony na czarno-białym filmie zlewałby się z otoczeniem. Kolor musiał być mocno kontrastujący. Méliès użył więc kawałków szkła pomalowanych czarną farbą, dzięki temu światło nie dotarło do kamery i na kliszy powstały tak jakby „puste miejsca”. Następnie przewinął cały film i wyeksponował jedynie te elementy, które miały się znaleźć w zrobionych wcześniej pustych miejscach. W ten sposób z dwóch ujęć powstało jedno, zaś cały proces odbył się wewnątrz kamery, a nie na stole montażowym. Podobnej techniki Méliès używał w późniejszych swoich filmach, np. Podróż na Księżyc lub Piekielny Kociołek. Ta sama technika została użyta w filmie The Great Train Robbery Edwina Portera.


Zwróćcie uwagę na okno w stróżówce oraz drzwi wagonu pocztowego. Oba ujęcia zostały nakręcone dokładnie tą samą techniką, jakiej wcześniej użył Méliès.

Black screen”

Wadą tej metody było jednak to, że kamera musiała być idealnie stabilna podczas ujęcia i nic nie mogło przeciąć naszego czarnego tła. Dlatego powstał tzw. travelling matte, co na polski można przetłumaczyć jako „ruchoma mata” lub „ruchome tło”. Metoda ta jest określana także jako proces Williamsa – od nazwiska jego twórcy. Po raz pierwszy zostało to zaprezentowane w Sunrise: Song of two humans z 1927 roku.



Efekt ten uzyskano nagrywając aktorów na tle jednolitego czarnego tła, a następnie na skopiowanym ujęciu podnoszono kontrast do tego stopnia, aż uzyskano całkowicie białe sylwetki na czarnym tle. To ujęcie zostało później użyte jako maska do wykluczenia obrazu.


Ta sama technika została użyta w filmie Niewidzialny człowiek. Aby uzyskać taki efekt odtwórca głównej roli – Claude Rains nosił na sobie czarny jedwabny strój stojąc na tle czarnego płótna.


Proces Williamsa miał jednak ten defekt, że wszystkie cienie znikały z ujęcia. I tu do akcji po raz pierwszy wkracza blue screen, a dokładniej proces Dunninga. Proces ten polegał na użyciu kolorowych świateł i oświetleniu tła na niebiesko, zaś obiektu na żółto. Później przy użyciu filtrów i barwników można było oddzielić od siebie obiekt żółty i niebieski, a następnie uzyskać ruchomą matę.


Proces ten został po raz pierwszy użyty w King Kongu z 1933 roku.


Problem w tym, że ta metoda miała jedynie zastosowanie w przypadku czarno-białych filmów. Przełom nastąpił w 1940 roku podczas prac nad filmem The Thief of Bagdad.


Odpowiadający za efekty specjalne Larry Buttler kręcił obiekt na niebieskim tle. Kolor ten został wybrany z dwóch powodów: po pierwsze niebieski jest kolorem najmniej obecnym w odcieniach skóry, po drugie zaś niebieska taśma filmowa miała najmniejsze ziarno. Następnie odseparowanie niebieskiego z trzech negatywów kamery technicolor dawało nam matę podobną do tej użytej w procesie Williamsa. Później przy użyciu kopiarki optycznej, która pozwalała na scalenie kilku taśm w jedną, Buttler najpierw usuwał niebieskie tło z oryginalnego ujęcia, następnie przy pomocy negatywu wycinał sylwetkę obiektu z podłożonego tła i dopiero na końcu łączył wycięty obiekt z podłożonym tłem.


Uff, masa roboty, nie sądzicie? To była jedna z wad tego procesu. Drugą była zauważalna niebieska obwódka wokół aktorów. Dodatkowo proces ten ucinał detale, takie jak włosy lub dym. Nie przeszkodziło to jednak Buttlerowi w zgarnięciu oscara za najlepsze efekty specjalne. Metoda ta była też używana przez Hollywood do końca lat 50., aż do momentu pojawienia się...

...Yellow Screena! Nie spodziewaliście się tego, co? A to właśnie ten rodzaj tła przyniósł przepiękne efekty. Proces ten został opracowany przez Petro Vlahosa pod koniec lat 50. i korzystała z niego głównie wytwórnia Disneya przez lata 60. i 70. XX wieku. Aktora, który był oświetlony białym światłem, kręcono na tle białego tła oświetlonego dużymi lampami sodowymi. Lampy te dają charakterystyczne pomarańczowe światło i są stosowane m.in. w latarniach ulicznych. Tym, co jeszcze je wyróżnia jest długość fali, która wynosi dokładnie 589,3 nm. Używając specjalnego pryzmatu w kamerze, ta charakterystyczna długość fali pozwalała na rozszczepienie obrazu na czarno-białą matę i kolorowy obraz praktycznie nienaznaczony kolorem sodowych lamp.


Technologia ta została użyta m.in. w filmie Marry Poppins i przyniosła twórcom oscara za efekty specjalne.


Czy były jakieś minusy? Tak, jeden. Ale za to bardzo duży. Stworzono tylko jeden taki pryzmat. A co za tym idzie, była tylko jedna kamera na świecie zdolna do zapisania takiego obrazu. A Disney nie zamierzał jej oddawać za małe pieniądze...

Powrót bluescreena

Pod koniec lat 50. wytwórnia Metro-Goldwyn-Meyer była gotowa do rozpoczęcia prac nad filmem Ben Hur. Nie mogli oni używać metody z lampami sodowymi, ponieważ działała ona tylko na 35-mm taśmie filmowej, a Ben Hur w założeniu miał powstać w 65-mm standardzie. Poprosili więc Vlahosa, czy nie dałby przypadkiem rady usprawnić trochę procesu z bluescreenem. Po sześciu miesiącach pracy udało się. Nie zgłębiając się w technikalia, potrzeba było pracy nad 12 elementami filmu, żeby uzyskać efekt z surowego nagrania na bluescreenie do końcowego efektu. Był on jednak niesamowity i ustalił standard na prawie 40 lat. Dzięki rozwojowi komputerów możliwe stało się unowocześnienie kopiarki optycznej tak, że cały proces trwał krócej i był dokładniejszy, ale następny przełom dokonał się już w erze cyfrowej.


Zielony czy niebieski?


Pod koniec lat 90. bluescreen był wciąż popularny, ale coraz częściej zaczęto stosować jaskrawo zielone tło. Dlaczego zielone? Przecież wykluczyć można dosłownie każdy kolor – biały, brązowy, różowy lub fioletowy. Po pierwsze jaskrawa zieleń jest znacznie łatwiejsza i tańsza do oświetlenia niż zimny niebieski. Kolor bardziej się wyróżniał na ekranach i można było go z większym powodzeniem używać także na zewnątrz (nie było ryzyka, że zleje się np. z niebem). Istnieje większa szansa, że ktoś będzie miał niebieski element stroju niż jaskrawo-zielony, a także cyfrowe kamery są bardziej czułe na zielone spektrum koloru. Czy to oznacza, że niebieskie tło przestanie być używanie? Nie, a raczej nic na to nie wskazuje. Dotychczasowe doświadczenia filmowców wskazują na to, że oba ekrany są i będę stosowane zamiennie (np. jeśli jedna z postaci w naszym filmie z jakiegoś powodu jest zielona), więc przez najbliższe lata nie ma co się martwić, że Hollywood zacznie nagle zmieniać wszystkie ekrany w studiach. :)
3

Oglądany: 73563x | Komentarzy: 23 | Okejek: 242 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało