Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wyzwanie Top Gear - podróż PKP

109 843  
284   36  
Blachowski007 pisze: Od pewnego czasu dosyć często przemierzam niektóre trasy koleją. Uważam, że to praktyczne i rozsądne, biorąc pod uwagę moje dość wysokie noty w prestiżowym konkursie organizowanym w symbiozie przez Straż Miejską i Wydział Ruchu Drogowego Policji.
Należy zauważyć, że bilet jest o wiele tańszy od przyjemności płynącej z tankowania swojego samochodu i nikt nie wciska Ci hot-doga w zestawie z Coca-Colą, za który otrzymasz punkty 'witaj' i wymienisz na 100 ml benzyny po półrocznym, regularnym tankowaniu. Na dodatek prowadzenie wczesnym rankiem czy też późną nocą w celu dojechania 150 kilometrów na uczelnię nie wydaje mi się czymś wartym wysiłku.

PKP oferuje różne lokomotywy i wagony, praktycznie codziennie inny zestaw. Nie, nie dla urozmaicenia Waszych błogich podróży. Po prostu są na bieżąco naprawiane, dokładniej - składane do kupy, czy też gówna. Jedno trzeba przyznać - nikt nie dba o aklimatyzację człowieka do danej pory roku jak polska kolej. Jedziesz latem, w wagonie 40 stopni. Jedziesz zimą, -40. Nie znam człowieka, który rozchorował się po wyjściu z pociągu w związku z różnicą temperatur. A to duży plus.

Niedawno, jadąc do Poznania, byłem zmuszony do przesiadki w Krzyżu, a nie jak zwykle w Pile. Byłem uradowany, bo to przecież 6:00 rano i na pewno pociąg będzie pusty. A nawet gdyby nie był, to mam zarezerwowane miejsce, bo była to relacja Intercity. Pech chciał, że usłyszałem ten charakterystyczny dla wielu dworców dźwięk: "dii dąą". Pani o basowym głosie poinformowała nas, że pociąg relacji "SZCZECIN - POZNAŃ" wjeżdża na peron zasyfiały przy torze zardzewiałym. Zacząłem się bać, że w wagonach będzie roiło się od Paprykarzy, handlarzy narkotyków i pielgrzymów. Wchodząc do wagonu chciałem pomóc dziewczynie o cherlawej postawie wnieść walizę.
Grzecznie odparła na moją propozycję: "Gentleman się kur... znalazł." Szybko zebrałem myśli i pomyślałem, że albo należy do zakonu feministek, albo rzucił ją chłopak. Jeśli tak, to na pewno nie tylko ze względu na cherlawą postawę. Sięgam za klamkę przedziału i... ściana. Widzę zza firanki czwórkę śpiących dzieci i jakieś trzy kobiety. Pewnie matka, matka i ciotka. Jak myślicie, co zrobiłem?
Nie, nie wszedłem udając, że rozmawiam przez telefon, krzycząc do słuchawki. Nie jestem taki wredny, wbrew pozorom i powszechnym opiniom (pozdrawiam zainteresowanych). Postanowiłem, że postoję sobie w korytarzu, posłucham muzyki i powdycham świeże, ciepłe jak na tę porę roku powietrze.
Wytrzymałem 27 minut, albo do przejścia czterech pasażerów za moimi plecami. Najpierw hipis z browarem w ręku, a później trzy sympatyczne i przepraszające panie o wymiarach niekoniecznie pasujących do okładki Women's Health. Nie byłoby problemu, gdyby nie szerokość przejścia. Ale sam ledwo się mieściłem, a gdy lekko wychyliłem przez okno, moje pośladki robiły "glonojada" na drzwiach od czyjegoś przedziału. Postanowiłem, że udam się na koniec wagonu. Stała tam jakaś dziwna, drewniana skrzynia. Najpierw ją olałem, lecz po chwili, zerkając na nią ponownie, uznałem to za taboret godny logo Ikei.
Mój tyłek i skrzynkę dzieliło jakieś 30 cm, gdy usłyszałem rumor i trzepotanie skrzydeł. Tak, ktoś przewoził gołębie... Zastanawiałem się, czy to nie przypadkiem system komunikacji pomiędzy maszynistą a zawiadowcą, no ale gdzie?! Oni radia mają! Dlatego pociągi tak wolno przyspieszają. Aparatura swoje waży.
Parę minut później, po spaleniu w toalecie papierosa w tempie gimbusa ciągnącego fajka na przerwie, zauważyłem coś ciekawego. Podczas ruszania taboru drzwi od przedziałów otwierały się, a w momencie hamowania  zamykały. Skłoniło mnie to do głębszego zastanowienia. I oczywiście znalazłem na to wyjaśnienie. Jest to system ekologicznego wypróżniania podczas podróży.
Jak wiecie, stare wagony nie posiadają toalet zamkniętych, wyposażonych w zbiorniki na nasze płyny i takie tam. Stąd naklejki: ZABRANIA SIĘ KORZYSTANIA Z WC PODCZAS POSTOJU POCIĄGU. Wszystko po to, by sprzątanie na dworcach ograniczyć tylko do wynoszenia bezdomnych.
Dlatego też drzwi otwierają się podczas ruszania, by umożliwić pasażerowi wyjście na spacerek do pachnącej ubikacji. Zamykanie przypomina o zakazie korzystania z WC w pociągu będącym w bezruchu. Zgłosiłem nawet awarię konduktorowi, bo niestety nie wszystkie drzwi się otwierały. Nie zrozumiał mnie, chyba był to jego pierwszy dzień w pracy.

Oglądany: 109843x | Komentarzy: 36 | Okejek: 284 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało