Niezbyt. W sobotę byliśmy w Podkowie Leśnej (no przecudnie tam jest, wysiadasz z pociągu właściwie w lesie, chociaż stacja jest w centrum miejscowości) - to tak 30 minut od Warszawy. Wieczorem zmarzliśmy okrutnie. W niedzielę i poniedziałek był finałowy mecz snookera (łącznie ponad jedenaście godzin transmisji) więc spotkawszy się z pełnym zrozumieniem i akceptacją stanu rzeczy ze strony Moni (serio, bez sarkazmu
) spędziłem ten czas przylepiony do eurosportu, wczoraj byliśmy nad Wisłą - 40 minut autobusem od nas jest strefa włączona w obszar Natura 2000, więc jest również bardzo pięknie. A dzisiaj pogoda pod psem, więc Monia pojechała popracować, a ja skończyłem The Expanse i zajmowałem się pierdołami typu pranie, sprzątanie, kurze i tego kalibru historie. Trochę bo trzeba było, a trochę w ramach moralnej spłaty dwudniowego finału przy TV