To jest autentyk, ktoremu przyda sie, jak mowi kolega z obok, uzycie wyobrazni. No, wizualizacja klimatu. Jest wiec moja kuchnia, w niej piekny debowy stol. Dookola swiateczny jeszcze klimat- lampeczki, swieczki, bombki jakies. Przy stole siedza sobie moj nietrzezwy maz i nietrzezwy kolega. Od poltorej godziny tluka przez glosniki jakiej zajebiste kawalki, w ktorych lini melodycznej nie uswiadczysz. Ja znosze to z pokora przypisana dobrej i usluznej malzonce.
Ale sa granice...
- To teraz Sepultura - mowi w pewnej chwili malzonek i zlowieszczo probuje wstac od stolu.
Przeistaczam sie zatem z pokornej zony w ta inna. Mezowi nakazuje zostac na miejscu, a sama zaczynam palac. Palam pragnieniem zemsty. Za te poltorej godziny meczarni, ktore mi zafundowali. Za nic, zupelnie bez powodu.
Wlaczam Tercet egzotyczny.
Malzonek zasiada z powrotem na swoim miejscu, smutny czegos. Lampeczki sie dalej mienia. Jadlo stygnie. Dookola niesie sie smutek, albowiem niebo skapi suchej ziemi kropli deszczu. I jeszcze skapi ludziom biednym tak jak my. Trwamy tak wszyscy jakies pietnascie minut- kolega Adas, my i tercet. Nagle kolega powolutku podnosi glowe i, probujac ogarnac wzrokiem kuchnie, mnie i glosniki, mowi: ffffoooo nie jeft ffepultura...
Ale sa granice...
- To teraz Sepultura - mowi w pewnej chwili malzonek i zlowieszczo probuje wstac od stolu.
Przeistaczam sie zatem z pokornej zony w ta inna. Mezowi nakazuje zostac na miejscu, a sama zaczynam palac. Palam pragnieniem zemsty. Za te poltorej godziny meczarni, ktore mi zafundowali. Za nic, zupelnie bez powodu.
Wlaczam Tercet egzotyczny.
Malzonek zasiada z powrotem na swoim miejscu, smutny czegos. Lampeczki sie dalej mienia. Jadlo stygnie. Dookola niesie sie smutek, albowiem niebo skapi suchej ziemi kropli deszczu. I jeszcze skapi ludziom biednym tak jak my. Trwamy tak wszyscy jakies pietnascie minut- kolega Adas, my i tercet. Nagle kolega powolutku podnosi glowe i, probujac ogarnac wzrokiem kuchnie, mnie i glosniki, mowi: ffffoooo nie jeft ffepultura...
--
www.polish-centre.org