17 października Jerzy Stuhr wsiadł za kierownicę swojego lexusa po kilku kieliszkach wina i ruszył na krakowskie ulice. Pokonując jedno z ruchliwych skrzyżowań, aktor potrącił motocyklistę i nie zatrzymał się, tylko pojechał dalej. Poszkodowany ruszył za nim w pościg, dokonał obywatelskiego zatrzymania i wezwał policję. Czy to możliwe, by Jerzy S. nie zauważył, że w kogoś uderzył, jak później się tłumaczył? "Fakt" dotarł do filmu, na którym widać całe zdarzenie z perspektywy motocyklisty.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą