Najmocniejsze cytaty – Szef od „pana Areczka” o swoim wizerunku

#1. Szef od „pana Areczka” o swoim wizerunku

Stanisław Derehajło, który jest bohaterem wielu memów, gdzie zrobiono z niego nieludzkiego szefa, postanowił powalczyć o prawa do swojego wizerunku. Okazało się bowiem, że prywatni przedsiębiorcy sprzedają nad morzem magnesy z jego zdjęciem.

— Rozmawiałem z prawnikami i zaczniemy kroki prawne przeciwko producentowi tych magnesów w związku z kradzieżą mego wizerunku. Ktoś przekroczył pewne normy i zarabia na moim wizerunku. Ja się na to nie godzę — powiedział rzekomy „typowy polski szef” w wypowiedzi dla „Kuriera Porannego”.

Mało kto wie, że Derehajło jest wieloletnim samorządowcem, był wcześniej m.in. wójtem gminy Boćki na Podlasiu oraz wicemarszałkiem województwa podlaskiego. Jak można wyczytać w opiniach na jego temat, jest sympatycznym człowiekiem i dzielnie znosił swoją „memową” popularność, ale miarka się w końcu przebrała.

#2. „Historia i teraźniejszość” o domniemanym zamachu smoleńskim

Osławiony podręcznik ma nową wersję i zacny tytuł „Historia i teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 2. 1980-2015”. O tej wersji napisano już wiele, np. że to w dużej części historia życia Jana Pawła II. Albo że aborcja jest według tej księgi plagą demograficzną Zachodu. Albo że znalazło się tam zdjęcie Putina z Donaldem Tuskiem.


Jednak najwięcej kontrowersji wywołał następujący fragment:

Wiele osób było i jest dziś przekonanych, że doszło do zamachu, ale wersja ta nabiera ostatnio znaczenia oficjalnego

— Ten fragment jest absolutnie zgodny z rzeczywistością. Dochodzimy do prawdy — przekonywał w rozmowie z Onetem Przemysław Czarnek, minister edukacji.

Oczywiście nie można wykluczyć, że pan Czarnek kiedyś dojdzie razem z kolegami i koleżankami z PiS-u. Jak na razie przez osiem lat rządów udało im się tylko zmienić zapis w podręcznikach o tej katastrofie. Tylko to chyba nie tak powinno działać?

#3. Szymon Ziółkowski o postępowaniu Karasia

Po tym, jak brany w obronę przez różne środowiska i rzucający oskarżeniami ultratriathlonista Robert Karaś ostatecznie przyznał się w „Hejt Parku”, że jednak brał doping, ale mówiono mu, że zakazana substancja szybko zniknie z organizmu, media zaczęły chętniej publikować krytyczne wobec niego komentarze. O taki pokusił się były lekkoatleta Szymon Ziółkowski.

— To półgłówek - ocenił zachowanie Karasia podczas rozmowy z TVP Sport. — Jego wystąpienie w Kanale Sportowym można określić słowem „kompromitacja”. Żenada i dramat. Mieliśmy do czynienia z iniekcją domięśniową środkiem zabronionym. On wyraził na to zgodę. Dla mnie to abstrakcja. Broni go cała masa... półgłówków. Nikt normalny, uprawiający sport olimpijski go nie broni. Dostaje wsparcie od celebrytów. Niezbyt poważnych osobistości. Doping jest niedopuszczalny.

Karaś zapewne przebił sławą w Polsce Ziółkowskiego, być może zarobił też od niego dużo więcej pieniędzy i miał dużo więcej sponsorów. Ale Ziółkowski ma coś, czego Karaś — jak można obstawiać — nigdy nie zdobędzie: złoty medal olimpijski. I to zdobyty uczciwie, bez koksowania. Jego zdanie jest w tej materii sto razy cenniejsze niż broniących Karasia celebrytów.

#4. Chytra baba z Mokotowa o zawłaszczeniu pieniędzy sąsiadki

Warszawscy policjanci dostali zgłoszenie od starszej mieszkanki stolicy, która pożaliła się, że zniknęła jej emerytura. Kobieta wskazała im, kto według jej wiedzy stoi za kradzieżą. Całe miesięczne świadczenie odebrała za nią mieszkająca naprzeciwko sąsiadka. Chodziło dokładnie o 1835 zł.

— Policjanci otrzymali zgłoszenie o tym, że na skutek pomyłki pracownika placówki Poczty Polskiej świadczenie pieniężne z tytułu emerytury trafiło do rąk nieuprawnionej osoby — zdradza kulisy sprawy Iwona Kijowska z warszawskiej policji.

Funkcjonariusze chcieli załatwić sprawę szybko. Udali się do wskazanej im 64-latki i powiedzieli, że powinna oddać pieniądze. Ale zdziwili się mocno, gdy im odpowiedziała.

— Nie oddam, bo wydałam na codzienne potrzeby. Ja też potrzebuję pieniędzy. Do widzenia — miała odpowiedzieć sąsiadka.

Nadzór nad jej sprawą objęła prokuratura. Może trafić nawet na pięć lat do więzienia, gdzie aż tak bardzo nie będzie potrzebowała gotówki.

#5. Kaczyński o obronności Polski

Wydawało się, że po przekroczeniu granicy przez białoruskie śmigłowce i po ich bezczelnym przelocie bardzo nisko nad Białowieżą polskie władze schowają ze wstydu głowę w piasek. Tym bardziej że o wszystkim dowiedziały się z telefonów mieszkańców Białowieży, że bez przerwy ględzą, jaka to polska armia jest silna i że to już kolejny tego typu incydent w ostatnich miesiącach — bo kiedy pod Bydgoszczą znaleziono rakietę (przeleciała przez pół kraju), a w różnych częściach Polski szczątki balonów, to też nikt nic nie wiedział.

Okazało się jednak, że nie tylko nie schowają tej głowy, ale też wskazują winnego całej sytuacji. Oczywiście nietrudno zgadnąć, że ma on na imię Donald.

— Ludzie Tuska nie mają prawa nas oceniać. Trzeba było być odważnym, jak rządzili, a nie pouczać tych, którzy budują najpotężniejszą armię lądową w Unii Europejskiej — skomentował sprawę Jarosław Kaczyński, naczelnik dyktator wódz wicepremier Polski.

W poprzednim odcinku: Robert Karaś: Przez niego straciłem 600 tysięcy złotych. W jeden dzień