Miałem marzenie gdy byłem chłopcem.
Marzenie jedno - zostać bankowcem.
Codziennie rano z uśmiechem wstawać
Bankowi życie młode oddawać.
I oto,proszę, to czego chciałem,
Marzenie moje, stało się ciałem.
Bankowi życie moje oddaje.
Nie chcę podwyżki, po co trzynastki,
To wszystko tylko szczęścia namiastki.
A szczęście dla mnie-to praca szczera:
Dwanaście godzin przy komputerach.
Dla dobra Banku, niech w siłe rośnie.
Łopocze sztandar z Kunmi radośnie.
Ku słońcu jutra, lepszej przyszlości
Niech radość w sercach naszych zagości.
Nie wzbraniaj, Ojcze! Precz z oczu Matko!
Nie dla mnie żona i dzieci stadko.
Jeść, spać, dorastać - Ja pragnę w biurze
I umrzeć - z dłonmi na klawiaturze......
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą