"Gdzie te lata co minęły.." ktoś tam kiedyś śpiewał.
Morze, browar, muzyka...
Nad morzem jak nad morzem, gdyby je stamtąd zabrać ostałby się jedynie deptak a przy nim niezliczona ilość straganów z wątpliwej wartości biżuterią, dwie smażalnie i pięć barów o kategorii bliżej nieokreślonej, pełnych automatów do gier i towarzystwa gustującego w odzieży sportowej z ilością pasków odpowiadających IQ właściciela...
O jednym z takich właśnie przybytków historia ta traktuje.
Chadzaliśmy tam dosyć chętnie, bo browar tani, a frytki też niczego sobie mieli.
W centralnym punkcie owego przybytku stał "szatański" automat, zapewne wymyślony przez zrzeszenie byłych sparring partnerów Mike"a Tysona, gdzie za jedyne 2 złocisze można było z całej pary (nie boję się tego powiedzieć) walnąć GRUCHĘ... a wynik odczytać na wielkiej tablicy świetlnej...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą