Szukaj Pokaż menu

Rodzynki (z) wykładowców - Czarny Stok czy jakoś tak...

28 918  
2   37  
Tutaj nie klikaj!Czas na odwiedziny północno-wschodniego krańca naszego kraju - białostoccy wykładowcy z politechniki potrafią czasem opowiedzieć ciekawe historie (a niekwestionowanym bohaterem tego odcinka będzie dr inż. Slavian) m.in. z czego można zrobić opatrunek, ile to jest pół TicTaca w jednostkach SI oraz jak rozłożyć materiał na 3 zjazdy.

Wykładowcy zwykli...

Prof. Paweł T.:
Miejsce: dziekanat. Dwóch studentów wykłóca się o zaliczenie z profesorem. W pewnym momencie włącza się pani z dziekanatu:
- Chcecie chłopcy numery rejestracyjne profesora i gdzie zawsze parkuje?
Profesor:

Kim Lan i jego pokręcona filozofia

21 212  
4   13  
Tu nie klikaj!Dziś będzie zupełnie inaczej. Zaczniemy od dowcipu o kaczce, a właściwie o kaczorze. Ci, którzy czytali poprzednie historie o mistrzu kung fu, Kim Lanie, wiedzą dlaczego...

Pewnego razu kaczor postanowił zostać orłem. Zgromadził więc wszystkich swoich przyjaciół i poprosił o pomoc.
- Nie ma sprawy! - odparł bóbr i wnet obgryzł dziób kaczora tak, że pozostał wąski trójkąt.
- Z chęcią pomożemy! - powiedziały ryby i pokryły łuską płetwiaste stopy, by przypominały nieco szpony.
- Nie opuszczę cię w potrzebie! - rzekła czapla i nawtykała kaczorowi długich piór w skrzydła.
- Niewiele ci możemy dać, ale mrugające światełka to niezły bajer! - zakrzyknęły świetliki i obsiadły swego przyjaciela.
- Dziękuję wam, teraz jestem orłem! - wzruszył się kaczor, po czym wzleciał ku niebu. Niestety, długie pióra utrudniały sterowanie i oślepiony świetlikami ptak runął na ziemię.
- Nazwiemy to...hmm.... tunning optyczny - rzekł bóbr gładząc siekacze.

Teraz już przygody Kim-Lana:

Kącik Kibica XIV - Sport widziany oczami kobiety

23 412  
0   16  
Nie klikaj tu... Przekonałem się. Z ich perspektywy wygląda to zupełnie inaczej. Przekonacie się o tym czytając poniższy tekst. Kobiety naprawdę wiele rzeczy widzą w inny sposób, a sport w szczególności... Oto jak płeć piękna postrzega niektóre dyscypliny sportowe.

GOLF

Bardzo pasjonująca gra dla mężczyzn bogatych i niezbyt ruchliwych. O ile dobrze zrozumiałam, należy w niej przepchnąć piłkę z punktu A do dziury w punkcie B za pomocą walenia kijem. A może raczej kijami, bo każdy szanujący się golfista ma  arsenał kilkudziesięciu kijasów na każdy rodzaj gleby, pogody i znaku zodiaku. Wór z kijami targa za golfistą służący. Pomyka się po golfowisku samochodami elektrycznymi, co jest najbardziej sportowym elementem tej gry i każdemu organizmowi męskiemu dobrze robi. Życie golfiarzy jest pełne niebezpieczeństw: to na drodze staje piaskownica, to stawek wodnisty, to tłum kibiców.
Dlaczego nie zasypią tych piaskownic, albo nie każą osuszyć bagien na golfowisku? Po walnięciu piłki odpowiednio dobranym kijem należy zatrzymać się na dłuższą chwilę w malowniczym bezruchu z wykręconym tułowiem. Tak bym ja, żona czatująca w krzakach mogła zrobić zdjęcie. Wór z kijami golfowymi powinien być przechowywany w przedpokoju, aby wchodzący plebs wiedział, z kim ma do czynienia. Utrzymanie trawy pola golfowego wymaga tylu nawozów, chemikaliów, koszenia i podlewania wodą, ile wymaga rolnictwo małego kraju trzeciego świata.



PŁYWANIE SYNCHRONICZNE
Krzepkie panienki z fryzurami w stylu Barbamama i z klamerkami do wieszania bielizny zatrzaśniętymi na nosach poruszają się w wodzie. Wszystkie uśmiechają się na mokro. Blues polega na tym, aby anorektyczne panienki poruszały się jednakowo-baletowo w rytm muzyki, której zresztą nie słyszą. Czasami niewiele widać, bo grupa chowa się pod woda, wystawiając znienacka
ręce, nogi lub uśmiechy. Panienki pokazują różne figury i są przy tym tak sztuczne, że nie mogą równać się „normalnej” kobiecie jak ja. Całość ma urok baletu w wykonaniu koparek przedsiębiernych-zasierzutnych zaserowanych nam swojego czasu przez ministra Pola.



FOOTBALL AMERYKAŃSKI
W footballu amerykańskim piłka (czyli jajo strusiowi-eliptyczno-przestrzenne) musi Przekroczyć linię albo bramkę. Dla ułatwienia bramka wisi pod niebem. W celu przeżycia zawodnicy zakładają tzw. „stroje”. Na ogól jest to kilkanaście kilogramów czegokolwiek, byle miało odporność na walnięcia o sile hipopotama. Jeden z nich bierze i rzuca ją miedzy jajami. Własnymi. Ten drugi powinien złapać i też rzucić (piłkę). Marzeniem innych jest nim rzucić. Jak się uda, to facio idzie do szpitala, a 80 tys. publiki na piwo. Jak się nie uda (rzucić facetem), to na ogół uda się piłkę podać dalej. Wtedy dopiero się zaczyna! Jajo leci i leci i leci i leci, i jak się wydaje, że już nie spadnie, to spada. Nieraz w ręce, nieraz w trawę, nieraz w jedzenie lub cole miłej pani z Texasu (bo zawsze cierpi kobieta). I właściwie niezależnie od tego, gdzie, jak, po co, dlaczego i czy w ogóle spadnie, to i tak kończy się mordobiciem na małej powierzchni. Większość zawodników nie ma prawa wstać o własnych silach. Zresztą spróbujcie sami -stańcie sobie gdziekolwiek, a niech ktoś was walnie bejsbolem w okolice nerek. Najlepiej niech zaraz potem wykona na waszym trupie taniec. I więcej będzie trząsł własnymi jajami, tym lepiej i tym większy huk publiki (oczywiście męskiej). Zarząd podniesie mu następny kontrakt o sto tysięcy. Jedynym wyjątkiem od sytuacji, gdy wszyscy nie leżą jest złapanie. Zazwyczaj AIDS lub wypadku motocyklowego, bo gracze tej dyscypliny dumnie kończą życie przed trzydziestką. Aha i jeszcze kopią. Dwa razy w ciągu meczu. Dlatego mężczyźni mówią na to futbol.



POLO
Wspaniały sport polegający na tym, że facet jeździ na koniu i niezdarnie macha czymś, co przypomina długi młotek, usiłując trafić w piłeczkę. Oczywiście nigdy nie trafiaja. Za to boleśnie obijaja nogi zwierzętom. Ponieważ konie są z reguły inteligentniejsze od jeźdźców, same wkopują co jakiś czas piłkę do bramki. Z uwagi na to, że grę tę uprawia wyłącznie arystokracja, na koniec meczu pojawia się królowa-matka, czy królowa-teściowa i nagradza swojego kuzyna (z reguły nie pochodzi ze zwycięskiej drużyny). Filmują to wszystkie telewizje świata i mają mokro ze wzruszenia.



PIŁKA NOŻNA
Dwudziestu dwóch facetów biega po trawie usiłując przez półtora godziny trafić białą kulką do bramki. Tracą przy tym mnóstwo sił, które mogliby spożytkować na przykład przy pomocy w kuchni swoim żonom.



Nie klikaj tu


I tym erot... ekhm... optymistycznym akcentem kończymy to wydanie Kącika Kibica. Tak to już jest z kobietami i sportem, co nie umniejsza faktu, że i tak bez nich nie możemy żyć!
0
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Kim Lan i jego pokręcona filozofia
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Kącik Kibica XIII - Sędzia Duńczyk i Wapniak
Przejdź do artykułu Znajdź różnice - profesjonalny poradnik
Przejdź do artykułu Kącik Kibica XII - Poezja przez duże P!
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Kącik Kibica XI - Mauro Kantor i ekipa
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu I tak nikt im nie uwierzy...
Przejdź do artykułu Nowy idol kibiców piłkarskich!

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą