Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jak w ZSRR wzorowo podrabiało się wynalazki ze "zgniłego" Zachodu

227 279  
736   111  
Nie ma co ukrywać - „Zimna wojna” to okres przyspieszonego rozwoju technologicznego. W tym czasie powstało wiele niesamowitych wynalazków. Wymienić tu można chociażby rakietę, co to człowieka na Księżyc wysłała, karabin, którym do dziś posługuje się każde afrykańskie dziecko, czy bombę wodorową, która w ekspresowym tempie wymazała pokaźną wyspę z mapy świata…

Oprócz autorskich produktów, konkurujące ze sobą mocarstwa chętnie podkradały sobie nawzajem niektóre pomysły. W tej dziedzinie trzeba jednak przyznać, że ZSRR równych sobie nie miał.

Oszukany Tupolew

Gdy II wojna światowa zbliżała się ku końcowi, władze Związku Radzieckiego z wielką zazdrością patrzyły, jak Amerykanie za pomocą olbrzymich czterosilnikowych maszyn regularnie zrzucają na japońskie głowy ładunki wybuchowe. Józef Stalin marzył o tym, aby tego typu latające „czołgi” mogły służyć ku chwale radzieckiego imperium. I trzeba przyznać, że mokry sen dyktatora szybko się ziścił..

Oryginalny Boeing B-29

Oto bowiem w 1945 roku trzy amerykańskie Boeingi B-29 Superfortress (czyli dokładnie te, które regularnie brały udział w bombowych nalotach na Japonię) zmuszone były do awaryjnego wylądowania na terenie Rosji. Maszyny zostały zarekwirowane i oddane w ręce Andrieja Tupolewa – rosyjskiego konstruktora samolotów. Inżynierowi udało się niemalże idealnie skopiować B-29. Jako że radziecka technologia była nieco w tyle za amerykańską, bombowce TU-4 łatwo ulegały usterkom, szczególnie awaryjne okazywały się silniki. Mimo to kopie Boeingów B-29 spokojnie mogły przetransportować bombę atomową na terytorium USA – a to już dla Amerykanów było wystarczającym powodem do usprawnienia systemów obronnych przed powietrznymi atakami.

... oraz jego "ruski" klon

W służbie ZSSR działało przeszło osiemset bombowców TU-4, które po dwóch dekadach zastąpione zostały nowszymi, mniej awaryjnymi samolotami. Podróby B-29 chętnie od Rosjan odkupili Chińczycy. Wieść niesie, że część z tych maszyn ciągle wiernie służy chińskim siłom zbrojnym.

Samochody „Made in Russia”

Jeśli chodzi o czterokołowce, to w tym wypadku historia bezczelnego zrzynania pomysłów od zachodnich konstruktorów jest wyjątkowo długa. Otóż po Rewolucji Październikowej państwowe aparaty propagandy rozpoczęły akcje mające na celu podbudowanie morale obywateli. Jedną z puszczonych w eter informacji była ta, jakoby wszystkie wielkie wynalazki to owoc sowieckiej myśli technologicznej. Żartowano, że nawet słonie pochodzą z Rosji…

W zalewaniu rynku „rosyjskimi” wynalazkami pomógł jeden fakt. Otóż w latach 20. ubiegłego wieku w USA panował wielki ekonomiczny kryzys i po kieszeniach dostawało wielu przedsiębiorców. Nawet tacy giganci jak Chevrolet czy Ford. Aby nieco odbić się od dna, amerykańscy producenci aut chętnie sprzedawali licencje radzieckim firmom. Dzięki temu rosyjskie ulice zapełniły się takimi cudami jak na przykład pojazdy firmy GAZ. Popularne „Gaziki” zwane też były „rosyjskimi Fordami”. Wkrótce można też było podziwiać podrabiane Cadillaki, Packardy oraz Buicki. Sporą popularnością cieszyły się Moskwicze. Najbardziej znany w Polsce model tego ostatniego był kopią Forda Prefect.

https://joemonster.org/images/vad/img_32400/cbd5420617a3d18d2f75a0395e964903.jpg

Coś jakby Concorde

W zimnowojennym wyścigu technologicznym próżno szukać zasad fair play. Świadczy o tym historia samolotu o nazwie „Konkordskij”. Skojarzenia ze słynną maszyną zbudowaną przez francusko-angielską ekipę pod koniec lat 60. są jak najbardziej słuszne. Kiedy władze Rosji dowiedziały się, że to kapitalistyczni wrogowie pierwsi przełamią barierę dźwięku, postanowiły za wszelką cenę wyprzedzić konkurencję. Dzięki szpiegom pracującym w fabryce Concorde udało się skopiować kilka rozwiązań technologicznych, co znacznie przyspieszyło pracę nad radzieckim ponaddźwiękowym samolotem Tu-144.

Prawdziwy Concorde

Ostatecznie Rosjanie ten wyścig wygrali - „Konkordskij” przekroczył barierę dźwięku trzy miesiące przed Concordem. Pośpiech rosyjskiej ekipy odbił się niestety na jakości samego wynalazku. Tu-144 był znacznie bardziej awaryjny niż produkt konkurencji. Często psuły się tak kluczowe części samolotu jak silniki czy elementy układu paliwowego. W 1973 roku w jednym z prototypowych modeli uszkodzeniu uległ układ sterowniczy, w efekcie czego maszyna rozbiła się zabijając nie tylko wszystkie osoby na pokładzie, ale i ośmiu pechowców na ziemi.

Równie prawdziwy Konkordskij

Podróba legendarnego pocisku

W 1944 roku prawie 3 tysiące bomb spadło na Londyn. Jak się szybko okazało wcale nie były to bomby, a rakiety balistyczne V-2, dzieło niemieckiego konstruktora Wernhera von Brauna. Na tamte czasy był to wynalazek rewolucyjny – pociski tego typu z łatwością wznosiły się na wysokość 100 kilometrów (wchodząc tym samym w przestrzeń kosmiczną) i były dość celne – z 5500 wystrzelonych rakiet aż 70% dotarło do swoich celów, posyłając do krainy wiecznych łowów przeszło 7000 osób.

Niemiecka rakieta V-2

Trudno się dziwić, że po wojnie wszystkie mocarstwa ostrzyły sobie kły na wejście w posiadanie tej technologii. Ostatecznie von Braun i jego ekipa trafili w bezpieczne objęcia Wujka Sama. Swoją drogą – to dzięki rakiecie Saturn-V, stworzonej przez Wernhera, byłego pracownika SS, Amerykanie wysłali swych astronautów na Księżyc…
Wróćmy jednak do V-2. W 1945 roku w ręce Sowietów wpadło całkiem dużo zakładów niemieckich produkujących te właśnie rakiety. Udało się też wyłapać część naukowców, którzy pracowali przy tym projekcie. Zostali oni skierowani do Moskwy z zadaniem skonstruowania kopii słynnego pocisku balistycznego. I tak też w 1947 roku Józef Stalin wydał zgodę na masową produkcję rakiet R-1.

https://joemonster.org/images/vad/img_32400/ff1252663e726f43a9d6c5a75f8a7c88.jpg
"Rosyjska" rakieta R-1

Ciekawostka: Z jakiegoś powodu izolowane przewody elektryczne w R-1 wabiły różnego typu zwierzątka. W 1953 roku olbrzymie stado myszy dostało się do jednej z wojskowych fabryk. Gryzonie poprzegryzały kable, rozbrajając większość rakiet. Aby opanować sytuację trzeba było do zakładu ściągnąć dziesiątki mechaników oraz… setki kotów.

Dubna 48k, czyli ZX-Spectrum „po rusku”

Kiedy zachodnie rynki podbiły pierwsze domowe komputery, pewne było, że kwestią czasu jest „zajumanie” komputerowej technologii przez Rosjan. W tym jednak przypadku proces ten trwał znacznie dłużej niż w przypadku Concorde'a.
W 1982 roku angielska firma Sinclar, wykorzystując powstały sześć lat wcześniej procesor Zilog Z-80, stworzyła maszynę o nazwie ZX-Spectrum. Komputer ten był mały i stosunkowo tani – dzięki temu dość szybko Sinclar ze swoim sztandarowym produktem osiągnął ogromny sukces.

ZX-Spectrum

Aż dziewięć lat trzeba było czekać na rosyjski klon tego sprzętu.
Dubna 48K zaopatrzona była w identyczną kopię procesora ZX-Spectrum i mimo że w momencie swego wejścia na rynek komputer bazował na technologii mocno już przestarzałej, to cieszył się ogromnym powodzeniem.

Dubna 48k

Jednym z powodów tej popularności były gry. Otóż niedługo po premierze wschodniej odpowiedzi na ZX-Spectrum, w sklepach pojawiła się konsola o nazwie Dendy. Była to tajska podróba NES-a przeznaczona jedynie na rynek rosyjski. Lokalni informatycy z powodzeniem przenosili gry z tej platformy na Dendę 48k. W efekcie każdy rosyjski dzieciak mógł ponaparzać sobie w ”Contrę” czy „Mario Bros” na swoim komputerze.

Podróba Mortal Kombat z podróby NES-a przekonwertowana na podróbę ZX-Spectrum? Pewnie, że się da!

Dubna 48k nie była jedyną rosyjską podróbką ZX-Spectrum. Konkurencję robiły mu inne klony angielskiego komputera – Simvol Ik, Scorpion, Pentagon czy ZX-Sprinter. Tymczasem w Polsce naukowcy z Politechniki Wrocławskiej zbudowali komputer na bazie… obudowy z organków dla dzieci „Elwirka”. Polski ZX-Spectrum zwał się Elwro-800 i dzięki Ministerstwu Edukacji, które zainwestowało w ten projekt, aż 3,5 tysiąca takich komputerków trafiło do szkół na terenie całego kraju.

Elwro800 - Dziecięce organki po tunningu

Gierki Nintendo, które wszyscy znamy w "ruskiej" wersji

I na koniec jeszcze jedno elektroniczne podrabiane cacuszko, które królowało nie tylko w Rosji, ale całym w bloku wschodnim. Żeby ten wynalazek przedstawić musimy jednak przenieść się do Japonii i przedstawić Wam postać Gunpei Yakoi. To legendarny twórca znanych i lubianych gier oraz sprzętu do grania służącego. Dzięki temu człowiekowi świat dostał Game Boya, a także słynne D-pady, które do dziś wykorzystywane są w konsolach. Jednak zanim do tego doszło, Gunpei był jednym z wielu pracowników zabawkarskiej firmy Nintendo. W 1977 roku, podczas jednej ze służbowych podróży Yakoi zobaczył, jak pewien niemiłosiernie znudzony biznesmen bawi się kalkulatorem. Mężczyzna wciskał klawisze gapiąc się pustym wzrokiem na malutki wyświetlacz.
Gunpei doznał olśnienia – a co gdyby tak zacząć produkować kieszonkowe mikro-gierki? Pomysł spodobał się ówczesnemu prezesowi Nintendo i wkrótce rozpoczęto prace nad takimi przenośnymi urządzeniami.
W ten sposób powstała seria gierek „Game & Watch”. Zasilane zegarkowymi bateriami, pierwotnie zaopatrzone w pięć guzików (z czego jedynie dwa z nich używane były podczas rozgrywki) zabawki nie tylko zyskały duża popularność, ale i dały firmie impuls do dalszego rozwijania growych projektów.




Pewnie już wiecie co zabawki „Game & Watch” mają wspólnego z ZSRR?:) Oczywiście nie trzeba było długo czekać, aby pomysł ten „łyknęli” Rosjanie. W praktyce – zakupowano całą gamę japońskich gadżetów, które następnie w rosyjskich fabrykach rozkładane były na czynniki pierwsze i wzorowo wręcz kopiowane. W ten sposób powstała seria „Elektronika”, czyli popularne „ruskie jajka”. Oczywiście nikt nie zaprzątał sobie głowy ani zgodą od Nintendo na kalkowanie ich sztandarowego produktu, ani tym bardziej kwestią praw autorskich do wykorzystania postaci Myszki Miki… Nam w sumie też to specjalnie nie przeszkadzało.






https://joemonster.org/images/vad/img_32400/1e3349ae8e552d489cdee718428fba57.jpg

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11
Po esencję "ruskości", wskocz tutaj: Tak Bardzo Rosja
9

Oglądany: 227279x | Komentarzy: 111 | Okejek: 736 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

28.03

27.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało