Dawno skończyły się czasy, kiedy w automacie można było kupić co najwyżej batonik i puszkę Pepsi. Nawet automaty z prezerwatywami to obecnie archaizm, bo w dzisiejszych maszynach można nabyć... na przykład 10 poniższych bardzo zaskakujących rzeczy.
Automat z fifkami to kanadyjski wynalazek, za którym przemawia całkiem logiczne rozumowanie. Narkomani, których zapewne w Kanadzie nie brakuje, korzystają często z bardzo niehigienicznych "naczyń", często z rozbitego szkła itp., dlaczego by więc nie zadbać o ich zdrowie i bezpieczeństwo? Fifka do palenia cracku kosztuje w automacie w Vancouver 25 centów i jest w stu procentach bezpieczna dla użytkownika. Ot, przyjazne państwo.
Mimo że nic nie wskazywało na to, aby tego typu automat mógł się przyjąć na rynku, a już zwłaszcza w Ameryce, maszyny ustawiane przez Luke'a Saundersa cieszą się ogromną popularnością. Ich obudowa zrobiona jest z drewna, a w otoczeniu rosną prawdziwe rośliny. W środku z kolei kupić można zdrowe posiłki o jakości, jakiej nie powstydziłaby się nawet restauracja. Aby zachować odpowiednią świeżość, posiłki, których nie uda się sprzedać, pod koniec dnia przekazywane są organizacjom dokarmiającym najbiedniejszych.
Jeff Bezos, właściciel sklepu Amazon, myślał już o dostarczaniu zamówionych produktów z pomocą dronów, sprzedaż czytników e-booków w ulicznych automatach nie jest więc chyba niczym szczególnie zaskakującym. Rozmieszczone po całych Stanach Zjednoczonych maszyny oferują szeroki wybór produktów spod znaku Kindle w cenach od 20 do 380 dolarów.
Tak, zgadliście. To Japonia. W automacie w mieście Shibuya za równowartość ok. 90 złotych kupić można biustonosze. A gdyby któraś z pań miała problem z doborem właściwego rozmiaru, na maszynie umieszczono tabelę rozmiarów. Wszystko to pomysł marki Wacoal, specjalizującej się w produkcji damskiej bielizny.
Używanych rzeczy wcale nie trzeba wyrzucać. Stare książki można odsprzedać do antykwariatu, ubrania oddać którejś z organizacji charytatywnych... A wszystko inne umieścić można w "Swap-o-matic", czyli automacie pośredniczącym w wymianie rzeczy pomiędzy użytkownikami. Maszyny działają w Nowym Jorku i bazują przede wszystkim na uczciwości użytkowników - nikt nie sprawdza, czy wymieniane rzeczy mają choćby podobną wartość, można więc ubić świetny interes, oferując w zamian stosunkowo niewiele.
Podobnie jak Swap-o-matic, kanadyjski automat ze starymi książkami raczej nie służy do sprzedaży określonych produktów, a pozwala ludziom pozbyć się starych rzeczy. Kiedy któregoś z przechodniów zainteresuje wybrana książka, może on wrzucić do automatu dwudolarówkę i w zamian otrzymać książkę, a zarobione w ten sposób pieniądze zostaną przekazane na rzecz programów wspierających czytelnictwo oraz budowę szkół w Afryce.
Już niedługo bary szybkiej obsługi w ogóle przestaną być potrzebne - zastąpią je przybytki typu "drive-in" i... automaty z burrito. Burritoboksy pojawiły się na ulicach Kalifornii i oferują pięć różnych rodzajów popularnego meksykańskiego dania. Można też dokupić dodatki - między innymi sosy w cenach od 50 do 75 centów. Samo burrito kosztuje natomiast 3 dolary. I podobno nawet daje się zjeść, aczkolwiek to informacja z drugiej ręki.
Co zrobić, by stare automaty sprzedające papierosy nie poszły w zapomnienie? Można pójść za przykładem Clarka Whittingtona i sukcesywnie zamieniać je w dzieła sztuki sprzedające... dzieła sztuki. Na ulicach Stanów Zjednoczonych pojawiło się już ponad 100 Art-O-Matów, a tym, co można w nich zakupić, są rękodzieła współpracujących z Clarkiem artystów. W sam raz na początek szlachetnej kolekcji.
Rowerzyści na ulicach to temat kontrowersyjny. Ile osób, tyle opinii na temat tego, kto i którędy ma prawo się poruszać. Na wypadek, gdyby owe spory wymknęły się spod kontroli, w Bostonie uruchomiono sieć automatów wypożyczających bądź sprzedających kaski rowerowe. Każdy HelmetHub wyposażony jest w 30 kasków i ulokowany w sąsiedztwie miejskich wypożyczalni rowerów.
Wszystko dla dorosłych, a co dla dzieci? O dzieciach pamiętali Niemcy, którzy na jednej ze stacji kolejowych w Monachium ustawili automat sprzedający zestawy klocków Lego. W sam raz, gdyby przez nieoczekiwane opóźnienie pociągu podróż miała się znacznie wydłużyć. A nie, to Niemcy i tu - mimo że klimat podobny - nie ma mowy o opóźnieniach... Grunt, że i dzieci mają się czym zająć.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą