Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

K**wa, czego jeszcze nie wiesz o przeklinaniu?

117 796  
313   33  
Od naszego najwcześniejszego dzieciństwa rodzice, a później nauczyciele i inni spece od dobrego wychowania usiłują wbić nam do głowy, że używanie słów obelżywych jest nawykiem karygodnym. Paradoksalnie - im bardziej wszyscy dbali o czystość naszego języka, tym bardziej my pozwalaliśmy sobie na rzucanie mięsem. I dobrze - przekleństwa zawsze były i będą obecne w ludzkiej mowie. Nie należy więc ich demonizować.

Seks i wydalanie - główna tematyka przekleństw

Zamknijcie oczy i spróbujcie szybko przypomnieć sobie obelżywości, które znacie. Czy którekolwiek z nich nie odnosiło się do aktów seksualnych lub czynności fizjologicznych? Tego typu zwroty mają dość długą tradycję.

To podobno starożytni Rzymianie stworzyli do dziś obowiązujący model ciskania mięsem. Przekleństwa w ich wykonaniu najczęściej bazowały na seksualnym tabu. Co jednak interesujące - Rzymianie nie dzielili ludzi na homoseksualistów i heteroseksualistów, więc nie było mowy o wyzywaniu nielubianych osób od pedałów. Nie oznacza to oczywiście, że podziałów w ogóle nie było. Lubujący się w orgiach i krwawych igrzyskach mieszkańcy dawnego imperium rozróżniali dwie grupy ludzi - aktywną i pasywną. I tak też za wyjątkowo niegrzeczne uważało się nazwanie kogoś słowem pathicus, co po łacinie oznaczało biernego, męskiego partnera seksualnego.

Za każdym razem, gdy przeklinasz, Jezusa boli stopa

W średniowieczu jedną z metod nakłaniania prostych ludzi do kontroli swoich wypowiedzi było wmawianie im, że bluźnierstwa bezpośrednio bodą w umęczone ciało Syna Bożego. Dotyczyło to tylko niektórych sentencji - konkretnie tych nawiązujących do jego boskiej osoby. Za każdym więc razem, gdy ktoś rzekł „Na rany Chrystusa!” Jezus, będący już od dłuższego czasu w Niebie, miał ponownie cierpieć niewyobrażalne bóle.

Panowie przodują w rzucaniu epitetami

Kolejny sukces naszej dumnej płci! Mężczyźni znacznie częściej operują słowem obelżywym niż panie. W sumie to żadna nowość - nie od dziś wiadomo, że najpiękniejszą poezją posługują się wąsaci degustatorzy tanich win czy mistrzowie szewskiego fachu. Jest jednak pewna niepokojąca prawidłowość, różniąca męskie bluźnienie od kobiecego. Pewne badanie wykazało, że panowie, owszem - przeklinają bardziej, ale bez większych problemów panują nad swoim językiem, gdy są w towarzystwie przedstawicielek płci pięknej. Tymczasem lubiące zakląć panie aż tak bardzo nie redukują kwiecistości swego języka, gdy między nimi są faceci. A ku#wa mogłyby.

Ewolucja wulgaryzmów

Przekleństwa przychodzą i odchodzą. Parę wieków temu "kutas" dyndający u pasa był po prostu ozdobnym węzełkiem - jednym z elementów męskich szat. Tymczasem co bardziej cwani Czesi wyjątkowo lubili "jebać", czyli oszukiwać. Zresztą to wielce popularne słówko ma swoje korzenie jeszcze w języku indoeuropejskim, gdzie wyraz „yebh” oznaczał uprawianie miłości.
Tymczasem delikatnie tylko plugawa „dupa” ma swój początek w języku Słowian. „Dupło” to nic innego jak... dziura.
Ewolucja znaczeniowa tych słów działa i w drugą stronę. Oglądając ostatnie produkcje w jakich wystąpiła Sasha Grey uznacie, że jej gra aktorska jest wyjątkowo kiepska. I w tym przypadku akurat ma to sens - oryginalnie „kiep” znaczyło to samo i miało podobny ciężar, co słowo „pizda”.

Fuck!

Od czasu, kiedy w 1939 roku Clark Gable wypowiedział wielce kontrowersyjne zdanie „Szczerze mówiąc, kochanie - gówno mnie to obchodzi” („Frankly, my dear, I don't give a damn”) kwestia przywiązywania szczególnej wagi do czystości języka na szklanym ekranie znacznie się poluzowała. Obecnie najpopularniejszym anglojęzycznym wulgaryzmem jest chyba wyraz „fuck” oraz wszelkie jego mutacje.


Przeprowadzone w 2007 roku badania treści publikowanych w amerykańskiej telewizji wykazały, że przekleństwo to w czasie największej oglądalności (19:00 - 22:00) padło aż 1147 razy. Jak dotąd najbardziej obleganym przez „fucki” filmem fabularnym jest „Wilk z Wall Street”. Bluźnierstwo pojawiło się tam 569 razy!

A skoro mowa o anglojęzycznych plugastwach. Zgadnijcie, która polska projektantka ma nazwisko, które oznacza bardzo ordynarne określenie kobiecych włosów łonowych?

Bluzgi jako lekarstwo znieczulające

Powodów, dla których bluźnimy jest oczywiście w ch#j, ale szczególnie ciekawie prezentuje się teoria, według której rzucanie epitetami świńskimi pozwala nam zredukować ból. W 2009 roku przeprowadzono cykl badań w angielskim Keele University. Wzięły w nich udział osoby, które może i nie używają słowa „kur#a” jako znaku przestankowego, ale parę razy dziennie lubią sobie obleśnie zakląć. Okazuje się, że w wielu przypadkach bluźnienie powoduje zwiększenie produkcji adrenaliny i co za tym idzie - wzrost tolerancji na ból. Swoją drogą - ciekawie wyglądały same eksperymenty - badani trzymali dłonie w lodowatej wodzie. Pomstujący śmiałkowie wytrzymali dwukrotnie dłużej niż osoby, które nie hańbią się używaniem przekleństw.

W dalszym jednak ciągu nie wiadomo, które słowa mają największą moc znieczulającą, ale mamy powody przypuszczać, że są to zwroty wypowiadane w języku niemieckim (Du Arschkriecher!). W sumie to każde słowo wypowiedziane po niemiecku brzmi jak groźba przetrzepania komuś twarzy młotem kowalskim i brutalnego gwałtu na stygnących zwłokach.

Przekleństwa połączone z emocjami

Nie znamy jeszcze mechanizmów łączących przeklinanie z naszym fizycznym stanem, ale niektórzy badacze sugerują, że o ile zwykła mowa związana jest z zewnętrznymi elementami lewej półkuli mózgu, to już za rzucanie mięsem mogą odpowiadać struktury ukryte głęboko wewnątrz półkuli prawej. Jednym z takich elementów naszych mózgów jest np. ciało migdałowate, które jeśli jest odpowiednio stymulowane może mieć znaczący wpływ na przyspieszenie akcji serca i uruchomienie funkcji obronnych organizmu, a co za tym idzie ograniczenie czucia bólu, podniesienie pewności siebie i zredukowanie stresu. Zresztą już Mark Twain radził:
„Jeśli jesteś zdenerwowany - policz do czterech. Jeśli jesteś bardzo zdenerwowany - zaklnij.”

No i nie zapominajmy o najważniejszym. Za pomocą samego tylko słowa „kurwa” możemy wyrazić chyba każdy nasz stan emocjonalny!


Oglądany: 117796x | Komentarzy: 33 | Okejek: 313 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało