Giles Clarke i jego fotoreportaż "Zaklatkowani w Salwadorze" odkrywa prawdę o warunkach w jakich przetrzymywani są więźniowie w tym niewielkim kraju. Nie ma tutaj mowy o resocjalizacji, a więźniowie dla strażników nie różnią się niczym od psów.
Salwador to niewielki kraj położony w Ameryce Środkowej zamieszkiwany przez 6 milionów mieszkańców. Gospodarka kraju jest słabo rozwinięta, ale od pewnego czasu daje się zauważyć tendencję wzrostową. W żaden sposób nie przekłada to się jednak na warunki systemu więziennictwa.
Klatki z więźniami są wystawione w specjalnych strefach na przedmieściach stolicy.
Fotograf poprosił o komentarz w tej sprawie komendanta policji. Ten stwierdził, że winą jest zbytnie przeludnienie w normalnych więzieniach, dlatego skazanych upycha się do klatek. Najczęściej w klatce znajdują się przestępcy z tego samego gangu, ale nie jest to regułą.
Warunki są tragiczne, nie jest prowadzona również żadna selekcja więźniów. W tej samej klatce może znaleźć się wyrachowany morderca razem z drobnym złodziejaszkiem.
Członkowie gangów, złodzieje i nieletni chuligani wrzucani są do jednego worka i traktowani jak śmieci.
Widok nastolatków w klatkach był niemałym szokiem dla fotografa.
Wielu ludzi po pobycie w więzieniu zasługuje na drugą szansę i ułożenie sobie normalnego życia. W przypadku Salwadoru, nikt z nich nie ma takiej możliwości.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą