Mieszkanie kobiety to takie ciekawe miejsce, w którym rzeczywistość nabiera miękkich i pachnących kształtów, a Ty wprawiasz się w stan bliżej nieokreślonej błogości, nawet nie zdając sobie sprawy skąd to się bierze. Postanowiłem wysilić resztki szarych komórek, by odkryć tajemnicę raju zwanego mieszkaniem kobiety. - Cudowny zapach.
Nie wiem skąd, nie wiem jak, ale zawsze się tam unosi. W sypialni, łazience, salonie. Wszędzie!
- Porządek.
Jest czysto. W sensie, że zawsze, a nie raz na miesiąc czy tam dwa. Bez żadnej okazji. Po prostu. Czyściutko.
- Wygodne łóżko.
Zamiast zdezelowanej kanapy z powyłamywanymi deskami.
- Zadbana, pachnąca pościel.
Nie zmięta i przybrudzona, ścielona raz na tydzień. U niej na co dzień jest taka, jaką Ty masz na swoim łóżku raz na pół roku – tuż po wypraniu.
- Sterta mięciutkich poduszek.
I od razu milej się ogląda filmik czy uskutecznia niedzielną zamułę. No bo w innych sytuacjach poduszki raczej lądują na ziemi.
- Koc.
Puszysty koc, który gdzieś obok poduszek też się zawsze znajdzie. I one [w sensie kobiety> wchodzą sobie pod ten koc w białych skarpetkach, żeby wieczorem obejrzeć swój babski serial. Wiesz o co chodzi, nie? Wieeem, że wiesz.
- Ozdoby.
Te wszystkie lampki, kwiaty, wazoniki, zasłonki i masa innych pierdół, których nawet nie potrafię nazwać, a dzięki którym robi się ten przyjemny klimat.
- Zdjęcia i obrazki na ścianach.
W jej mieszkaniu - w przeciwieństwie do Twojego - czujesz, że tam naprawdę ktoś mieszka!
- Świeczki.
One doskonale wiedzą kiedy je odpalić, co?
- Ręczniki.
Świeża kupka czystych, mięciutkich, pachnących ręczników… A nie, że w całym mieszkaniu tylko dwa (jak dobrze pójdzie!) i prane na przemian – ten, który akurat brudniejszy.
- Pojemnik na mydlo.
Gęste, perfumowane mydło przelane do specjalnego pojemniczka (jak to się w ogóle nazywa?) zamiast resztek jakiejś styranej kostki albo najtańszego płynu z marketu.
- Szlafrok.
Miękki i pachnący. Rankiem zakładany przez nią na nagie ciało. Mmmhmmm…
- Lodówka.
Tam po prostu zawsze coś jest! A nawet jak nic nie ma, to one i tak potrafią coś z tego zrobić. Magic!
- Coś do przegryzienia.
Miska z owocami, ciastka czy jakieś orzeszki. Gdzieś tam zawsze są pod ręką. Trochę jak u mamy, co?
- No i najważniejsze: to wszystko naprawdę do siebie pasuje.
Przysięgam, nie wiem jak one to robią, ale kobiece mieszkania to najprzyjemniejsze miejsca świata!
P.S.: Właśnie zliczyłem, że słowa „miękkość” i „zapach” w różnych odmianach występują na tej liście 9 razy. Trochę dużo, wiem. ale to w sumie jedne z tych cech za które uwielbiamy kobiety, nie?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą