Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Najgłupsza zabawa z dzieciństwa

54 306  
294   26  
Jedna z bojowniczek zaproponowała na naszym forum Kawały Mięsne temat najgłupszych zabaw z dzieciństwa. Bojownikom nie trzeba było dwa razy powtarzać. Oto nasze bojownicze głupie zabawy.

Uwielbiałam się bawić w wapnie gaszonym, które moi rodzice trzymali w garażu w takiej wielkiej beczce. Nie wiem, po co im to było, ale zabawa była przednia. Dodatkowo, wapno było idealnym surowcem zastępczym, jeżeli chodzi o mąkę - mogłam do woli lepić placuszki z piasku, wapna i wody, dopóki nie poleciałam do mamy z płaczem, że schodzi mi skóra z rąk i tak okropnie piecze...

by hrabinadesroutoutou


* * * * *

My wciągaliśmy płatki dzikiej róży nosem, po czym wypluwaliśmy.
 Później chodziliśmy i udawaliśmy, że jesteśmy naćpani.

by Gogosiek

* * * * *

Kiedyś, za starych dobrych, mama robiła pranie. We frani, tej z rurą i wyżymadłem. No i pomyślało sobie dziecko, że jak w tę rurę mocno dmuchnie, to na pewno takie wieeeelkie bańki mydlane będą w tej frani się robić, no bo jakżeżby inaczej...
Nie dość, że nachlałam się wody z proszkiem, jak mi wielkim zassanym chlustem wleciała do gardła, to do tego była ona PO praniu. Bańki wydawałam ja. Na życzenie przez całe popołudnie. A przynajmniej proszkowo bekałam.

by oiko


* * * * *

Kiedyś w przypływie łakomstwa zeżarłem wielkanocnego baranka

- WOSKOWEGO

by bujukris1


* * * * *

Robienie "farby": tłukliśmy na drobny pył kawałki cegieł (miały być na budowę sali gimnastycznej w miejscowej szkole) i dodawaliśmy wody. Potem mazaliśmy tym po asfalcie.

by Nathalie

* * * * *

Ja się w sklep bawiłam. Z koleżankami. Na Wsi. Za pączki nam robiły końskie kupy obtoczone w piasku.

by Kyane

* * * * *

Każdy pewnie wie jak działa karbid, kiedy włoży się go do puszki i zaleje wodą. My wpadliśmy na pomysł, żeby wsadzić dużo karbidu pod starą metalową beczkę po oleju - dolatywała gdzieś na wysokość 6/7 piętra.

Obok naszej szkoły budowano nowe bloki. Chodziliśmy tam z kumplami po lekcjach albo na przerwach i skakaliśmy tak z wysokości powiedzmy 3 - 4 pietra na zwały piachu pod spodem. Zabawa była przednia aż ktoś nas zakablował i ogrodzili teren oraz pojawił się stróż.

Na tej samej budowie robiliśmy zakłady, kto dłużej wytrzyma przysypany piachem. Kumpel, który miał być pierwszy zaczął buczeć, że mama go zabije jak wróci do domu z piachem we włosach - na to drugi kumpel stwierdził, żeby założył sobie na głowę worek. Teraz wiem, że dobrze się stało, że zakład nie wyszedł, wtedy - żałowałem.

Kumpel, który służył ojczyźnie, przywiózł kiedyś na przepustkę tak z 50 cm taśmy z nabojami do AK. Ponieważ to były ślepaki, postanowiliśmy po kilku piwach, że wrzucimy je do ogniska, żeby fajnie strzelały. Było super, dopóki nie zaczęły latać w powietrzu rozerwane kawałki łusek.
Dobre 20 minut spędziliśmy z kumplami w jakimś dole, który, na szczęście był niedaleko wykopany. Mieliśmy wtedy od 16 do 18 lat.

Na wagary często jeździliśmy do Opola i tam łaziliśmy po przęsłach mostu na Odrze (tym przy ZOO, na wyspę Bolko) - zimą jak leżał tam lód - też.

by baphomet

* * * * *

Razem z bratem i kuzynami wychowywaliśmy się na wsi, więc włóczęgostwo po okolicznych lasach nie było niczym niezwykłym i nikogo nie dziwiło, że dzieciaki zniknęły na kilka godzin. Żeby tylko pojawiły się na obiad. Najbardziej lubiliśmy młode brzozy. Cała zabawa polegała na tym, żeby wejść na taką brzózkę jak najwyżej, a następnie odchylić się i wygiąć ją do tego stopnia, żeby stanąć bezpiecznie na ziemi.
(od razu uprzedzam, w Smoleńsku nas nie było)

Nie do końca zabawa, raczej z zajęć praktyczno - technicznych.
Rozładowała się bateria, tzw. paluszek AA. Nie ma wyjścia, trzeba naładować. Nie wiedzieliśmy wtedy nic o ładowarkach ani tym bardziej nie mieliśmy pojęcia o tym, czym jest akumulatorek. Logika była jasna: W baterii był prąd, ale go niema. W gniazdku prąd jest cały czas. Plan był następujący: Jeden z nas (ja albo brat) trzyma baterię i jeden kabelek, drugi zajmuje się drugim kabelkiem. W ten sposób dwa wolne końce mają trafić do gniazdka i naładować bateryjkę. Skapitulowaliśmy po drugiej próbie. Niestety prąd zmienny dość gwałtownie reagował w naszych rękach i nie chciał współpracować. (mogliśmy wtedy mieć 4-5 lat)

by Zlosliwiec

* * * * *

Schodziliśmy po zardzewiałych drabinkach do studzienek kanalizacyjnych.

Kradliśmy z bloków węże strażackie i robiliśmy z nich huśtawki na słupach z wysokim napięciem.

Naszym przyjacielem był ogień i zapałki. Każdy przynosił z domu i podpalaliśmy co się dało.

Skakaliśmy na budowie z drugiego piętra na piach.

Robiliśmy z papierowych rurek i palców z gumowych rękawiczek strzelby na groch, i strzelaliśmy do dziewczyn.

Chciałem u babci wrzucić do pieca węglowego zapalniczkę, ale babcia mi nie pozwoliła. Owinąłem zapalniczkę czarną taśmą izolacyjną i wrzuciłem do węglarki. Następnie czekałem aż babcia nałoży do pieca. Jak jebło, to podniosło wszystkie blachy.

Po obejrzeniu filmu Krwawy sport, miałem może z 8 lat, moja siostra wtedy 3 - walczyliśmy na dywanie (to był ring). Każda walka kończyła się tym, że miałem jej skręcić kark, dusiłem ją, a ona wołała - MATE!!!

Kolega miał taki namiot w kształcie domku. Każda dziewczyna chciała do niego wejść. Zgadzaliśmy się pod warunkiem, że pokaże gołą dupę. Każda pokazywała.

by brogman

Możesz dopisać także swoją zabawę - uczyń to klikając w
ten link i dopisz co głupiego robiłeś/robiłaś w dzieciństwie.

Oglądany: 54306x | Komentarzy: 26 | Okejek: 294 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało