Dziś o żuliku w sklepie, zasadności focha, zdjęciu w zamku i pomyśle racjonalizatorskim. Także gościnnie wpadną do nas ludzie z Piekielnych.
FLASZKAMały osiedlowy sklepik. W drzwiach pojawia się osiedlowy żulik. Nie może się zdecydować czy bardziej się chwiać w pionie czy w poziomie.Przytrzymuje się ręką framugi drzwi i z pełnym namaszczeniem kieruje w stronę kasjerki magiczne słowo:
- Flaszkęeeeee...
Kasjerka z pełnym profesjonalizmem:
- Przykro mi proszę Pana, Pan jest nietrzeźwy, nie mogę Panu sprzedać alkoholu.
- Flaszkęeee...
- Pan jest nietrzeźwy, nic Panu nie sprzedam. Może się Pan na mnie obrazić (sic!), ale nie i kropka!
- FLASZKĘ!
- NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI! PAN NIE ROZUMIE? PRZEPISY SĄ!
I tu następuje pełna napięcia cisza. Pani kasjerka ma focha, Pan żul szuka czegoś w reklamówce. Po chwili poszukiwań wyciąga z reklamówki butelkę po piwie, pokazuje ją kasjerce i błagalnym tonem:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą