Witaj w wesołym urzędzie. Dziś przekonasz się jak ciężka jest praca pani redaktor, odwiedzimy bibliotekę oraz sprawdzimy, jak przebiega wydawanie kart dla teściowych.Prowadzę portal internetowy w małej mieścinie. Wszyscy się znają, albo są ze sobą spokrewnieni.
2 w nocy. Dzwoni facet:
- Kuźwa, jak wchodzę na wasz portal, to ciemność widzę!
- A monitor pan włączył? - ja, lekko nieprzytomnym tonem.
- O żesz ku**a! - trzask słuchawki.
***
Poranek, piję kawę, żeby w miarę oprzytomnieć. Telefon:
- Pani, wy mi w mailu siedzicie i permanentnie inwigilujecie!
- ???
- I w telefonie też!
- ???
- No, cały czas mi mówicie, kto mnie czyta!
Po dłuższej rozmowie udało się wyjaśnić człowiekowi, żeby wyłączył powiadomienia o nowych postach na maila i maile w telefonie. Dzwoni na drugi dzień:
- Wypie******łem ten cały internet i teraz mam spokój! Nie dam się wam! Telefon zostawiłem!
***
Idę do sklepu, stoję w kolejce do kasy. Przede mną kobieta z dzieckiem. Przyglądają mi się badawczo, zaczynam czuć się nieswojo.
- Patrz, to ta pani, która pisze w Internecie - poucza mama synka, celując we mnie palcem - Widzisz, jak będziesz dalej olewał szkołę, to skończysz tak jak ona!
***
Noc, telefon. Odbieram po omacku:
- Jak cie k**wo za**bię to do końca życia popamiętasz! - wydzierał się jakiś głos płci męskiej - na ulicy się za siebie oglądaj! I tak dalej w ten deseń dobrych kilka minut. Wreszcie znalazłam okulary i zerknęłam na wyświetlacz - miejscowy radny.
- Witam panie radny X, miło mi pana słyszeć... - brzdęk słuchawki.
Po kilku dniach spotykam człowieka na sesji rady:
- Pani redaktor, wtedy w nocy... No, to nie byłem ja. Żona mi telefon zabrała...
***
Dzwoni informator. Wystraszony jak cholera. Informacja dotyczy fundamentalnej sprawy koszenia skwerku koło urzędu gminy.
- Pani, jak pani mnie słyszy, to niech pani puści na stronie życzenia dla.... - przerwało połączenie. Numer się wyświetla, więc oddzwaniam:
- ... Hieronima - kończy wystraszony jegomość i rozłącza się.
OK - puszczam życzenia dla Hieronima i czekam, co będzie dalej. Po chwili na stronie pojawia się komentarz: "Skąd pani ma mój telefon, co?!". W podpisie "Hieronim".
***
Jest u nas człowiek, który ma na imię Wandomin. Nie mogę tego imienia zapamiętać za Chiny ludowe, a jestem z nim per "ty". Ludność mówi na niego "Łysy". Piszę tekst, w którym człowiek występuje i oczywiście przekręcam imię na Wandomir. Pod tekstem pojawia się komentarz: "WARDOMIN!!!" w podpisie "Wandomin". Poprawiam, chociaż coś mi się nie zgadza. Kolejny komentarz: "Mówiłem!!! WANDOMIR!". Podpis jak wyżej. Znowu poprawiam. Kolejny komentarz: "Ile razy mam mówić?! WARDOMIR!!!!" Tym razem w podpisie Wandomir. Głupieję, ale poprawiam. Kolejny komentarz: "Weź i napisz Łysy, będą wiedzieć!". Napisałam. Wiedzieli.
by ankag @* * * * *
Biblioteka, zwykły dzień, mały ruch.
Wchodzi chłopak, na oko 19 lat.
Chłopak: Dzień dobry, ja potrzebuję jedną książkę, ale nie mam tu konta. Czy mogę wypożyczyć na nazwisko brata?
ja: Rozumiem, że brat nie dał panu karty?
Ch: Nie, ale on tu stoi za drzwiami, zawołać go?
ja: Tak, będzie szybciej.
Ch: (woła na całą wypożyczalnie) Wojtek!!! Chooo, daj kartę!
Wchodzi rzeczony Wojtek (mrok ogarnął wypożyczalnię, kolczyk pod wargą, czarna grzywka nad okiem - total emo)
Wojtek: (z założonymi rękoma pędzi do lady i rzuca ją na ladę) Masz, Boże! (makabrycznie gejowskie „Boże!”)
Po czym zabrał się i wyszedł naburmuszony jak dziewczynka.
Ch: Heh... to mój brat - dlatego kazałem mu czekać...
ja: (w myślach)...Jezusie Świebodziński...
by Piisarz* * * * *
Jakiś czas temu potrzebowałem pewnego papierka na uczelnię wydanego z Urzędu Miasta. Trzeba czekać tydzień. Przychodzę po tygodniu, odbieram, wychodzę za drzwi i czytam "Wydano w celu przedłożenia w Politechnice Krakowskiej w Warszawie". Wracam, upieram się, że Politechnika Krakowska jest w Krakowie, a nie w Warszawie. W końcu po minucie pani by udowodnić swoją rację spojrzała we wniosek twierdząc, że we wniosku było wpisane. Czyta "Politechnika Krakowska, ul. Warszawska, Kraków". W końcu uznając, że ja mam rację zmieniła wydany dokument w 5 minut! (Poprzednio czekałem na niego 7 dni). I jak tu nie kochać urzędów.
by eterad * * * * *
ja: Dla kogo ma być ta karta?
i: Dla mojej teściowej.
ja: To musi być upoważnienie. Bez upoważnienia tylko w imieniu żony albo dzieci. Teściowa to nie rodzina.
i: O! O! Widzi pani. A jak tak żonie mówię to się obraża....
***
Kolejny pan po kartę dla teściowej...
ja: Proszę podpisać odbiór.
i: A ile ta karta będzie ważna?
ja: 5 lat.
i: Aha... Czyli do końca życia...
by madzia_rPracujesz w jakimś urzędzie, w którym jest wesoło? Masz podobne kwiatki? Opisz je klikając w ten link. W tytule napisz: Urzędowa paplanina.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą